Najnowsze
Komentarze
- Wystawy Romana Mirowskiego | Roman Mirowski - KOŚCIOŁY Z SOBOTAMI
- Pan Samochodzik i Szatański Plan – Jerzy Seipp – ZNienacka - PIOTRKÓW TRYBUNALSKI Kościół farny
- 163 ITALIA 25 FLORENCJA 1 Kaplica Pazzi „En trois quart” | Roman Mirowski - FLORENCJA
- WŁOCHY | Roman Mirowski - FLORENCJA
- Все, чого ви ще не знали про Божу Матір Ченстоховську | CREDO - CZĘSTOCHOWA Jasna Góra – Pomnik Prymasa Wyszyńskiego
Kategorie
- Brak kategorii
53. NA KRESACH – HORODNO Dwór
Autor: Roman Mirowski
W XVIII stuleciu dobra horodnieńskie należały do Salomei Radziwiłłowej, de domo Sapieżanki. W roku 1762 pani Salomea podarowała je swemu ciotecznemu wnukowi, Ludwikowi Tyszkiewiczowi. Z czasem stały się główną wiejską rezydencją Ludwika – przede wszystkim z racji dobrego położenia względem jego rozlicznych dóbr ziemskich, a także starostw (aż cztery starostwa: ejszyskie, koniawskie, raduńskie i wasiliskie – nadał mu król Stanisław August).
Po śmieci hetmana Tyszkiewicza Horodno odziedziczyła jego jedyna córka, Anna. Anna Tyszkiewiczówna za mąż wychodziła dwukrotnie: jej pierwszym małżonkiem był Aleksander Potocki, drugim – Stanisław Dunin-Wąsowicz. Na podstawie aktu darowizny, podpisanego w roku 1853, Horodno przypadło jej młodszemu synowi, Maurycemu Potockiemu. Gdy Maurycy zmarł, kolejnym właścicielem został od roku 1880 August Potocki, znany głównie jako utracjusz i człowiek starający się przeżyć swe życie bez kłopotów i możliwie jak najprzyjemniej. Zapewne z powodu braku gotówki, niezbędnej na utrzy-mywanie odpowiedniego w jego mniemaniu poziomu życia, sprzedał Horodno i to niestety „w rosyjskie ręce” – generałowi Asaturowowi, a ten z kolei hrabiemu Ignatiewowi. Ostatnim właścicielem sprzed I wojny światowej był dowódca korpusu stacjonującego w Warszawie – generał Kondratowicz, także Rosjanin. W latach międzywojennych dwór należał do małżonki generała, Ady Kondratowicz i ich córki, Wiery.
Horodnieński dwór wybudował Ludwik Tyszkiewicz. W roku 1775 zawarł on związek małżeński z bratanicą Stanisława Augusta (czyli z córką ks. Kazimierza, podkomorzego), księżniczką Konstancją. Nie było to jedyny mariaż Tyszkiewiczów z pannami Poniatowskimi – druga z bratanic króla, Maria Teresa, córka ks. Andrzeja, wyszła za Wincentego Tyszkiewicza.
Powróćmy jednak do Ludwika Tyszkiewicza. Miał on na swym „koncie” kilka wybudowanych obiektów, niemal wyłącznie o wysokich walorach architektonicznych. W Warszawie wybudował pałac przy Krakowskim Przedmieściu (nr 32), w Horodnie dwór, kościoły w Butrymańcach, Ejszyszkach i Zabłoci. Zawsze też zatrudniał wybitnych architektów – pracowali dla niego twórcy tej miary, jak: Jan Chrystian Kamsetzer, Stanisław Zawadzki czy Szymon Bogumił Zug.
Zainteresowanie dworem w Horodnie wynikło stąd, że o autorstwo projektu „podejrzewany” był J. Ch. Kamsetzer, a monografię twórczości architektonicznej Kamsetzera opracowywał w latach 30. prof. Zygmunt Batowski. Przybył on do Horodna w towarzystwie, dr Stanisława Lorentza, wówczas jeszcze nie profesora – a nowogródzkiego konserwatora zabytków. Tak się właśnie zaczęło: zbieranie informacji i badania tutejszego dworu, które pozwoliły potem, po kilkudziesięciu latach, na opublikowanie w Biuletynie Historii Sztuki artykułu o dworze, pióra profesora Tadeusza Jaroszewskiego.
Data budowy dworu nie jest znana. Jaroszewski przyjmuje, że dwór powstał w okresie pomiędzy rokiem 1775 (zawarcie związku małżeńskiego przez Ludwika i Konstancję, a 1791r. – kiedy Tyszkiewicz uzyskał godność podskarbiego litewskiego (w dekoracji wnętrz występuje motyw hetmańskiej buławy, czyli urzędu piastowanego przed nominacją na podskarbiego).
Nie jest też znany autor projektu. Początkowo podejrzewanego Kamsetzera Batowski wyeliminował. Pozostali więc Zawadzki i Zug. Zawadzki też został „odrzucony” – dwór z Horodna zupełnie nie przypominał dzieł wychodzących spod „jego ręki”. Pozostał Zug – stylistycznie najbliższy, szczególnie gdy porówna się fryzy z Horodna z warszawską „Gruba Kaśką”. Jeżeli rzeczywiście mamy do czynienia z Zugiem, jako autorem projektu – to z pewnością kto inny budowę prowadził; Szymon Bogumił Zug nie miałby dostatecznie dużo czasu na podróże z Warszawy pod Lidę.
Dwór zlokalizowany został wśród parku – jeszcze w czasach międzywojnia widoczne były pozostałości osiowego założenia, w którego skład, prócz dworu, wchodził prostokątny, wydłużony kanał i klasycystyczna świątynka. Dwór stanął na wzgórzu, obok istniejącej tu wcześniej kaplicy – widać to na akwareli Napoleona Ordy, wielce zasłużonego w tworzeniu ikonografii kresowej architektury.
Dwór zbudowany został z drewna, ale nikt nie zakładał, że materiał ten będzie rzucał się w oczy. Ani elewacje, ani wnętrza, nie miały eksponować drewna. Miało ono stanowić konstrukcję, nic więcej. A architektura dworu sugerować miała ogniotrwałe i droższe materiały. Drewniany szalunek kryjący drewniane belki otrzymał formę boniowania, drewniane kolumny, belkowania i gzymsy niezwykle udatnie naśladowały kamień.
Horodnieński dwór był parterowy, ustawiony na wysokim podpiwniczeniu. Miał plan mocno wydłużonego prostokąta; elewacje były piętnastoosiowe. Od frontu i ogrodu obiekt wyposażono w czterokolumnowe portyki – ogrodowy mniej wysunięty, frontowy kryjący podjazd, pod który mogła podjechać nawet królewska kareta (co zresztą, biorąc pod uwagę królewskie koligacje, rzeczywiście się tutaj zdarzało). Portyki zostały nieco zniekształcone podczas przebudowy dokonanej przez Maurycego Potockiego w 3. ćwierci XIX wieku – nad piękne, klasyczne belkowanie nadstawiono kilkudziesięciocentymetrowej wysokości quasi attykę, na niej dopiero opierając trójkątny fronton. Komu i po co to było potrzebne – nie wiadomo.
Układ wnętrz dworu był dwutraktowy. Na głównej osi znajdowały się: od frontu sień, dostępna z podjazdu, od ogrodu – salon, otwierający się na taras. Pomieszczenia o charakterze reprezentacyjnym zgrupowane były w sąsiedztwie sieni oraz salonu i rozmieszczone amfiladowo. Pomieszczenia mieszkalne umieszczono dalej, zaś dla ich lepszej obsługi komunikacyjnej – wprowadzono na skrzydłach dworu dodatkowy wąski trakt korytarzowy.
Wnętrza dworu zdecydowanie bardziej odpowiadały randze i znaczeniu rodu Tyszkiewiczów niż „zewnętrzna”, dość skromna architektura dworu. Dzięki fotografiom, a także rysunkom Wiery Kondratowicz, wykonanym na prośbę profesora Zygmunta Batowskiego – wiedza o nich zachowała się. Piękne były dekoracje supraport nad drzwiami, zwieńczenia luster, szczegóły fryzów i kominków, ale jednak „między bajki można włożyć” legendy, że sprowadzono je bezpośrednio „z samego Paryża” .