Najnowsze
Komentarze
- Wystawy Romana Mirowskiego | Roman Mirowski - KOŚCIOŁY Z SOBOTAMI
- Pan Samochodzik i Szatański Plan – Jerzy Seipp – ZNienacka - PIOTRKÓW TRYBUNALSKI Kościół farny
- 163 ITALIA 25 FLORENCJA 1 Kaplica Pazzi „En trois quart” | Roman Mirowski - FLORENCJA
- WŁOCHY | Roman Mirowski - FLORENCJA
- Все, чого ви ще не знали про Божу Матір Ченстоховську | CREDO - CZĘSTOCHOWA Jasna Góra – Pomnik Prymasa Wyszyńskiego
33. NA KRESACH – SWOJATYCZE Pałac
Autor: Roman Mirowski
Swojatycze leżą w połowie drogi pomiędzy Baranowiczami a Nieświeżem, w dawnym województwie nowogródzkim. W XVIII stuleciu słynęły ze stadniny koni, będącej własnością rodziny Obuchowiczów herbu Jasieńczyk. Miński kasztelan, Michał Obuchowicz /urodzony po roku 1760, zmarły po 1818/ ożeniony z Franciszką z Rzewuskich, wydając za mąż córkę Zofię, jako posag przeznaczył jej Swojatycze. Ponieważ Zofia Obuchowiczówna wyszła za mąż za Stanisława Czapskiego, pułkownika wojsk polskich /żyjącego w latach 1779 – 1844/, dobra „wraz z jej ręką” trafiły do rodziny Czapskich. Po rodzicach odziedziczył je Edward Czapski /1819 – 88/, zesłaniec na Sybir i autor opublikowanych w Paryżu pamiętników. Edward Capski żonaty był z Antoni-ną Różycką. Jedna z córek urodzonych z tego związku, żyjąca w latach 1854 – 1920 Weronika Czapska, otrzymała od rodziców Swojatycze, zaś wychodząc za mąż za hrabiego Jana Platera – Zyberka z Liksny, wniosła je „w dom” mężowski. Rozległe dobra, które przed I wojną liczyły 1520 dziesięcin /w międzywojennym dwudziestoleciu nieco mniej/, odziedziczył syn hrabiostwa, Henryk. Był on ostatnim dziedzicem Swojatycz, trzymając je do roku 1939. Potem nastąpił tu okres okupacji, przemiennie: sowieckiej, hitlerowskiej i sowieckiej. Hrabia Henryk swe dobra musiał opuścić. Zmarł w roku 1948, tysiące kilometrów od Swojatycz, aż w Rio de Janeiro.
Pałac w Swojatyczach powstał w 1. ćwierci XIX stulecia, za „czasów” Michała Obuchowicza. Stylowo – późnoklasycystyczny obiekt szeroko znany był w okolicy; nie bez racji też uważano go za najpiękniejszy pałac w całej Nowogródczyźnie. O autorstwie projektu niewiele wiadomo. Tak się jakoś dziwnie złożyło, że mimo oczywistych walorów pałacu, nie powstały na jego temat żadne większe publikacje, ani nawet mniejsze wzmianki. Zachowały się tylko materiały ikonograficzne w postaci rysunków nieocenionego Napoleona Ordy oraz fotografie. Zamiast dokumentów wystarczyć musiały relacje synów ostatniego właściciela, panów Jana i Wojciecha Plater – Zyberków. Daty ich narodzin wprowadziły oczywiste ograniczenia czasowe dla ich własnej pamięci – wiele rzeczy zapamiętali oni tylko na podstawie relacji rodziców. Mimo więc najlepszych intencji, historyczna wartość relacji pozostawia wiele do życzenia.
Wracając do autorstwa: podobno projektantów było aż trzech. Wiadomo o nich tylko to, że byli Włochami i że nie brakowało im talentu. Brak nazwisk, i choćby najmniejszej informacji w jaki sposób owa trójka pracowała /czy byli współpracownikami, czy też działali jeden po drugim, kontynuując dzieło po-przednika/. Pewnie nigdy się tego nie dowiemy.
Pałac miał plan prostokąta, z ryzalitami umieszczonymi na osi głównej. Elewacja frontowa zwrócona była ku południowemu wschodowi. Jej środkowa, trójosiowa część, wysunięta w formie ryzalitu, była trzykondygnacyjna, gdy reszta pałacu miała dwie kondygnacje nadziemne. Podobnie jak od frontu, ryzalit ogrodowy także był wyższy od pałacowego korpusu. Obydwa wieńczyły trójkątne frontony oparte na belkowaniu, w obydwu parter był bonio-wany. Na tym jednak ich cechy wspólne kończyły się: od frontu miał on formę czterokolumnowego portyku, zaś od ogrodu jego zewnętrzna ściana z ok-nami na drugim piętrze i drzwiami balkonowymi na pierwszym, rozdzielona była czterema pilastrami. Jego arkady parteru były całkowicie przeszklone. Wcześniej poprzedzały je jeszcze dodatkowe arkady, wspierające balkon pię-tra, ozdobiony kutą balustradą. Zachowane materiały ikonograficzne ukazują pałac już po rozebraniu tych zewnętrznych arkad.
Dekoracja architektoniczna elewacji nie była zbyt bogata, ale cechowały ją dobry smak i elegancja. Dolną część elewacji zdobiło boniowanie, oddzielone od gładkich płaszczyzn ścian piętra za pomocą wąskiego gzymsu. Okna par-teru nie posiadały ozdób, za to okna piętra potraktowano zdecydowanie bar-dziej bogato. Oprócz profilowanych opasek miały one trójkątne naczółki, a ich kamienne parapety podtrzymywane były pilasterkami, między którymi znajdowały się płyciny z girlandami. Na płycinach środkowej części frontu pałacu, zamiast girland, umieszczone były płaskorzeźby przedstawiające trzech architektów – autorów pałacu.
Dach nakrywający pałac nie był stromy: trójspadowy na bocznych, czteroosiowych partiach, dwuspadowy nad ryzalitami. Kominy były mocno wydłużone, symetryczne względem głównej osi. Kolorystyka – jak przystało w dobie klasycyzmu – była subtelna i delikatna: bladokremowe tło i białe detale architektoniczne.
Już z elewacji nie trudno było odczytać przeznaczenie poszczególnych kondygnacji. Parter miał w programie funkcjonalnym pomieszczenia mieszkalne oraz administracyjne. O wiele ważniejsze było piętro, piano nobile, zawierające pomieszczenia o charakterze reprezentacyjnym. W suterenach były oczywiście pomieszczenia o przeznaczeniu gospodarczym.
Układ wnętrz budynku /prócz ryzalitów/ był pod względem konstrukcyjnym dwutraktowy, zaś co do funkcji – traktów miał trzy: dwa zewnętrzne z pokojami, trzeci, wewnętrzny, stanowiący korytarz. Pokoje „frontowe” były od „ogrodowych” dłuższe. Od frontu środek pałacu zajmował hall, z pięknymi dwubiegowymi, podwójnie załamanymi, dębowymi schodami. Sala od ogrodu, za westybulem, nosiła nazwę „groty”, nadaną jej ze względu na zastosowany tu do ścian granit. W jej czterech zaokrąglonych narożnikach stały kamienne posągi rycerzy trzymających pięcioramienne świeczniki z brązu. Na piętrze, nad „grotą”, znajdował się salon zwany „wielkim”. Obok była biblioteka i salonik; były tu też pokoje pani domu i pana domu. O ile pokoje parteru /i suteren/ nakrywały sklepienia, to pokoje piętra miały stropy płaskie. Większość pokoi na piętrze ozdabiały sztukaterie. Pięknie zdobione były posadzki, plafony na sufitach, także supraporty nad otworami drzwiowymi. Wnętrza wypełniały cenne meble, na ścianach wisiały zupełnie niezłe obrazy.
Pierwsza fala zniszczeń i strat nastąpiła podczas I wojny światowej. Z niej jakoś się pałac podźwignął, a jego wyposażenie prawie udało się odtworzyć. Nie na długo. We wrześniu 1939, zgodnie z zaleceniami komunistów i swoiście przez tę ideologię pojmowaną zasadą egalitaryzmu, rozkradziono wszystko co ukraść się dało. Kilka lat pałac stał jeszcze, choć całkiem wewnątrz ogołocony. Ale wycofujący się hitlerowscy wandale nie pozwolili też przetrwać jego murom. Dwie fale totalitarnych wandali to naprawdę zbyt wiele jak na jeden średniej wielkości kresowy pałac. Nawet jeśli byłby to obiekt zaprojektowany przez trzech architektów.