Najnowsze
Komentarze
- Wystawy Romana Mirowskiego | Roman Mirowski - KOŚCIOŁY Z SOBOTAMI
- Pan Samochodzik i Szatański Plan – Jerzy Seipp – ZNienacka - PIOTRKÓW TRYBUNALSKI Kościół farny
- 163 ITALIA 25 FLORENCJA 1 Kaplica Pazzi „En trois quart” | Roman Mirowski - FLORENCJA
- WŁOCHY | Roman Mirowski - FLORENCJA
- Все, чого ви ще не знали про Божу Матір Ченстоховську | CREDO - CZĘSTOCHOWA Jasna Góra – Pomnik Prymasa Wyszyńskiego
WIŚNICZ Zamek /1/
Z najstarszych zachowanych źródeł historycznych wynika, że w wieku XIII Wiśnicz był w posiadaniu rodu Gryfitów, którzy potem przekazali osad e o tej nazwie klasztorowi benedyktynek w Staniątkach. Ale już w połowie XIV stulecia należał do Kmitów. Wtedy to, na miejscu obecnego zamku, powstał gród obronny, stanowiący siedzibę rodu. Pierwszą postacią z tej rodziny zapisaną przez historię był Jasiek Kmita, starosta krakowski, blisko związany z Kazimierzem Wielkim. Jaśkowy syn Piotr – pierwszy w rodzie tego imienia – oprócz ogromnego majątku, pozostawił po sobie ugruntowaną już, wysoką pozycję Kmitów wśród szeregów polskiego możnowładztwa. Ostatni z tego rodu, także Piotr /III/, był zaufanym dworzaninem królowej Bony. On to w I połowie XVI wieku rozbudował zamek, nadając mu kształt czworoboku z dziedzińcem po środku i czterema narożnymi wieżami. Orzechowski pisze, ze zamek został odnowiony „…a pokoje pędzlem i obrazami ozdobione oraz wieżami i armatą uzbrojony...”.
Mimo dwukrotnego wstępowania w małżeńskie związki, w 1553 roku Piotr Kmita zmarł bezpotomnie. Majątek dziedziczyły po nim: wdowa – de domo Herburtówna oraz siostry – Anna Barzowa i Katarzyna Stadnicka. Po długich sporach Wiśnicz przeszedł w końcu w ręce Barzich, od których zakupił go w 1593 roku Sebastian Lubomirski za sumę 85 tysięcy złotych polskich. Po śmierci Sebastiana zamek odziedziczył jego syn, Stanisław, i jemu właśnie zamek zawdzięcza przebudowę z lat 1615 – 21, nadającą mu kształt zachowany do dzisiaj.
Stanisław Lubomirski, wojewoda krakowski i zwycięzca spod Chocimia z 1621 roku, jako osoba dobrze obznajomiona z arkanami architektury wojskowej, przekształcił zamek nie tylko we wspaniałą rezydencję, godną potęgi swojego rodu, ale także obwarował go zgodnie z zasadami najnowszej sztuki fortyfikacyjnej. Obronę zamku stanowiła liczna załoga obsługująca 80 armat – a amunicji i prochu starczyć miało na ponad trzy lata. Niemal równie liczna była „cywilna” załoga, składająca się z ponad setki dworzan, służby, myśliwych, a nawet włoskiej kapeli i dziesięciu śpiewaków.
Mimo murów, bastionów i armat, Szwedom udało się /i to niestety bez wali/ zamek zdobyć – i oczywiście, co należało wówczas do ulubionych zajęć tego tak dziś porządnego narodu – dokładnie splądrować. „Dzielni” Skandynawowie wywieźli podobno aż 150 wozów łupów i 35 armat. Sporo jednak po Lubomirskim zostało, skoro inwentarz zatytułowany „Rejestr rzeczy po Szwedach i ucieczkach zostających spisany w roku 1661 dnia 1 grudnia na Wiśniczu” zawiera mnóstwo przedmiotów, w tym ponad 200 płócien takich mistrzów, jak: Tycjan, Rafael, Veronese, Ribera, Guidoreni czy Albrecht Dűrer.