Najnowsze
Komentarze
- Wystawy Romana Mirowskiego | Roman Mirowski - KOŚCIOŁY Z SOBOTAMI
- Pan Samochodzik i Szatański Plan – Jerzy Seipp – ZNienacka - PIOTRKÓW TRYBUNALSKI Kościół farny
- 163 ITALIA 25 FLORENCJA 1 Kaplica Pazzi „En trois quart” | Roman Mirowski - FLORENCJA
- WŁOCHY | Roman Mirowski - FLORENCJA
- Все, чого ви ще не знали про Божу Матір Ченстоховську | CREDO - CZĘSTOCHOWA Jasna Góra – Pomnik Prymasa Wyszyńskiego
12. PAŁAC MEDICI – RICCARDI
Autor: Roman Mirowski
Pierwszym projektantem pałacu dla Medyceuszy był sam Filip Brunelleschi. Tak o tym pisze Giorgio Vasari : „…Kosma postanowił wystawić pałac dla siebie. Powiedział o tym Brunelleschiemu, a ten, odkładając inne prace wykonał piękny i duży model pałacu mającego stanąć na wprost kościoła św. Wawrzyńca jako gmach wolny, na osobnym placu. Pomysł Filipa był tak niezwykły, że wydał się Kosmie za kosztowny i za wielki. Dlatego zrezygnował z niego bardziej dla uniknięcia zazdrości niż wydatków. Pracując nad modelem mawiał Filip, że dziękuje Opatrzności za sposobność projektowania pałacu, o którym marzył od lat, i że znalazł wreszcie kogoś, kto takiego pałacu pragnął i mógł go postawić. Gdy wreszcie zrozumiał, że Kosma tej budowy nie zacznie, z gniewu podarł swe rysunki w tysiące kawałków. Żałował później Kosma, że nie przyjął projektu Filipa, o którym mawiał, że z żadnym człowiekiem większego ducha i umysłu nie miał do czynienia...”.
Dziesięć lat później, gdy wreszcie Cosimo Medici zdecydował się na budowę pałacu, projekt wykonał inny architekt, żyjący w latach 1396 – 1472 Michelozzo Michelozzi, Choć my nie znamy projektu Brunelleschiego, to jednak istnieje duże prawdopodobieństwo, że mógł go znać Michelozzo. Pytanie tylko czy potrafił i czy chciał tę wiedzę wy-korzystać tworząc własny projekt? Chyba nie, gdyż pałac ten raczej nie dorównuje dziełom wielkiego Brunelleschiego. Stanowi jednak istotny etap w twórczości Michelozza a nieoceniony w dostarczaniu nam informacji z tamtych czasów Vasari pisze , że: „...zasługuje Michelozzo na pochwałę, gdyż był pierwszym we Florencji, co zbudował pałac według nowoczesnego porządku, dzieląc go na wnętrza i piękne i użyteczne...”.
Wydaje się, że pałac Medici – Riccardi, będący niewątpliwie dziełem wybitnym, mógłby być czymś jeszcze wspanialszym, gdyby nie pragnienie Michelozza, aby tym właśnie projektem całkowicie wyzwolić się spod wpływu Brunelleschiego, a może nawet przewyższyć mistrza.
Budowę pałacu rozpoczęto w roku 1444 po triumfalnym powrocie Medyceuszy z wygnania / nota bene, podczas wygnania towarzyszył Cosimo Mediciemu także Michelozzo, zawsze wierny i oddany/. Trzykondygnacyjna budowla zwieńczona jest potężnym gzymsem, wiernie skopiowanym z antycznych ruin, pozbawionym jednak architrawu i fryzu, przez co zagubione zostały proporcje. Bryła pałacu wygląda przez to nieco ciężko, ale na pewno musiała też wzbudzać odpowiedni respekt wśród mieszkańców piętnastowiecznej Florencji. Kondygnacje rozdzielone są gzymsami, ponadto zróżnicowane zostały odmiennością kamieniarskich okładzin. O ile parter obłożono rustyką ledwie obrobioną, to boniowanie pięter tworzy płaszczyzny coraz bardziej gładkie i płaskie. Wysoki parter nie posiada prawie wcale okien / te, zwieńczone trójkątnymi frontonami, które widać obecnie, pochodzą z późniejszej przebudowy/. Okna pięter są podwójne, w typie biforium, rozdzielone cienka kolumienką, zwieńczone medalionem i klinowym łukiem. Surowość fasad w pełni rekompensuje dziedziniec. Zaprojektowany został z wielkim smakiem , tak że niektórzy historycy, w oczywisty sposób krzywdząc Michelozza, powątpiewają tu nawet w jego autorstwo. A przecież wiadomo, że to Michelozzowi zawdzięczamy znakomity projekt przebudowy i nadanie obecnego kształtu dziedzińca Palazzo Vecchio, wykonywany /rok 1454/ niemal współcześnie z pałacem Medyceuszy. Dziedziniec Palazzo Medici zdobią medaliony Bertolda i graffiti wykonane przez Maria di Bartolomeo.
W roku 1655 pałac zakupiony został przez rodzinę Riccardich. Wtedy przebudowano tylną część pałacu, a fasadę poszerzono, dodając jej siedem osi okiennych. Takie wydłużenie budynku bezpowrotnie zniszczyło piękno jego pierwotnych proporcji. Ale nawet we Florencji, niestety, przytrafiało się architektom popełnianie błędów.