Najnowsze
Komentarze
- Wystawy Romana Mirowskiego | Roman Mirowski - KOŚCIOŁY Z SOBOTAMI
- Pan Samochodzik i Szatański Plan – Jerzy Seipp – ZNienacka - PIOTRKÓW TRYBUNALSKI Kościół farny
- 163 ITALIA 25 FLORENCJA 1 Kaplica Pazzi „En trois quart” | Roman Mirowski - FLORENCJA
- WŁOCHY | Roman Mirowski - FLORENCJA
- Все, чого ви ще не знали про Божу Матір Ченстоховську | CREDO - CZĘSTOCHOWA Jasna Góra – Pomnik Prymasa Wyszyńskiego
EUROPA POTRZEBUJE POLSKI
(Artykuł opublikowany w Londynie, dnia 14.06.2003 w „Tygodniu Polskim”)
W ostatnich tygodniach polskie media, a w szczególności łamy polskich czasopism zdominowane zostały przez tematykę związaną z przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Jest to oczywiście zrozumiałe i ze wszech miar pożądane. Szkoda tylko, że w przedreferendalnej gorączce problematyka ta zawężana jest zwykle albo do katastroficznych prognoz eurosceptyków albo do mocno pachnących propagandą świetlanych wizji prezentowanych przez euroentuzjastów. Stosunkowo mało jest głosów eurorealistów, obiecujących w pierwszych latach po akcesji nie natychmiastowy dobrobyt dla wszystkich, lecz raczej lata wytężonej pracy, czyli „pot i łzy” – ale zarazem znajdujących dość przekonujące argumenty, że przyłączenie Polski do Unii jest równie mądre i dalekowzroczne, jak podjęta przed tysiącem lat przez ówczesnego władcę Polski decyzja o akcesji do „świata chrześcijańskiego”.
Do całkowicie odosobnionych należą wciąż wypowiedzi i publikacje, dotyczące roli jaką Polska może i powinna odegrać w przyszłej „poszerzonej” Unii. Taką wizję roztoczył Największy z Polaków (a także przez nikogo nie kwestionowany największy autorytet moralny współczesnego świata) – Jan Paweł II, używając słów „Polska potrzebuje Europy – Europa potrzebuje Polski”. Zrozumienie znaczenia tej misji zaprezentował Prezydent Ryszard Kaczorowski w opublikowanym pod koniec maja na łamach „Tygodnia Polskiego” tekście” „O Polsce i Unii Europejskiej”, ukazującym historyczny wkład Polaków w tworzenie Unii, zakończonym słowami: „Wchodzimy do Wspólnej Europy nie jako przygodny widz, ale jako jeden z jej twórców”. Próbę sformułowania programu obejmującego rolę i zadania jakie stoją przed Polską – gdy stanie się członkiem Europejskiej Wspólnoty, programu będącego politycznym rozszerzenie rzuconej przez Ojca Świętego myśli: „Europa potrzebuje Polski”, podjęła grupa konserwatywnych polityków, członków Prawa i Sprawiedliwości.
Propozycja, podpisana przez zespół polityków działający pod kierunkiem wiceprezesa PIS ds. Zagranicznych, zatytułowana jest „Europa Solidarnych Narodów”. W części wstępnej tekstu wykazano rozziew pomiędzy formułowana przed kilkudziesięciu laty wizją Ojców Założycieli Unii a obecną unijną rzeczywistością. Założeniem konstruowania Unii i uzyskania przez nią jedności politycznej, było oparcie się na wielowiekowych więzach kulturowych i historycznych, wywodzących się z zakorzenionych w kulturze Zachodu wartości chrześcijańskich. Bardzo wiele z tych fundamentalnych zasad udało się wcielić w życie. „Unia może się dzisiaj szczycić wieloma osiągnięciami” – piszą konserwatyści, ale: „Unia Europejska jest dzisiaj zdominowana przez płytkie, ekonomiczne interesy; jest bardzo wstrzemięźliwa jeśli chodzi o wsparcie dla programów solidarnościowych” – wykazały to ubiegłoroczne „twarde” targi podczas negocjowania przez kraje kandydackie traktatu akcesyjnego. Unia Europejska jest zbyt zbiurokratyzowana, a jak się ostatnio okazało na przykładzie „sprawy irackiej” – mocno podzielona co do swej roli w kwestii odpowiedzialności za międzynarodowe bezpieczeństwo.
Wyraźnie zauważalna stała się także tendencja, zmierzająca do osłabienia roli systemu wartości, stanowiącego genezę Unii, i wynikającej z chrześcijańskich wartości idei solidaryzmu. Pojawiły się w ich miejsce tendencje popierania ideologii społeczeństwa konsumpcyjnego, obcego i zamkniętego na sprawy innych.
Unia, jako związek o charakterze długotrwałym, powinna opierać się na „solidnej wspólnocie interesów i wartości”. Celem unijnej biurokracji nie może stać się próba zastępowania administracji państw członkowskich, lecz „w myśl zasady subsydiarności – pomaganie państwom narodowym w realizowaniu ich interesów, wobec coraz silniejszych i coraz bardziej wyraźnych wyzwań globalizacji”.
Podstawą integracji powinna być płynąca z chrześcijańskiej tradycji idea solidarności, pojmowanej nie tylko „jako wspólnota interesów”, ale wynikająca ze wspólnej odpowiedzialności – wszystkich za całość. Przykładem, że takie założenia dalekie są od obowiązujących obecnie w Unii, może być polityka rolna, gdzie „stare” państwa członkowskie, nie wykazują woli zapewnienia takich samych warunków dla nowowstępujących państw.
Polska, już jako członek Unii, zasiadając we wszystkich jej władzach, może i powinna stać się inicjatorem przemian i przekształceń, przywracających Unii fundamentalne idee, tak wyraźnie widoczne w poglądach jej Ojców Założycieli, a ostatnio nieco zagubione w natłoku wydarzeń narzucanych praktyką codzienności. Będąc nowym członkiem, postrzeganym także jako czynnik, któremu udało się politycznymi metodami – przy pomocy „Solidarności” i w myśl idei solidarności – obalić jałtańsko-poczdamski porządek Świata, Polska mieć będzie zarówno odpowiednie doświadczenia jak i niezbędną charyzmę, by pokusić się o takie właśnie rozumienie swej roli w zjednoczonej Europie. Będzie to jednak możliwe pod warunkiem, że tworząc nową „konstytucję” europejską, nie pominie się odwołania do Boga i chrześcijańskich wartości, czyli – jak powiedział arcybiskup Józef Życiński – „nie zapomni się, co wydarzyło się w historii pomiędzy Starożytnością a Oświeceniem”.
Po wejściu do Unii Polska przez długi czas będzie państwem „granicznym”. Stąd wynikać będzie większe wyczulenie Polaków na problemy związane z bezpieczeństwem, od czasu upadku „berlińskiego muru” mniej łączone z zagrożeniem nuklearnym, ale za to od 11 września nieodłącznie powiązane z międzynarodowym terroryzmem, a także z często z nim utożsamianą – przestępczością zorganizowaną. Będziemy, jako członek Unii, musieli starać się nasz punkt widzenia jasno i przekonywująco wyłożyć innym krajom członkowskim. Trudność i delikatność tej materii wynika także z konieczności prowadzenia przez Unię takiej polityki, by granica na Bugu, będąc bezpieczną, nie stanowiła nowej formy „żelaznej kurtyny”.
„W interesie Polski jest animowanie ‘wymiaru wschodniego’ polityki Unii Europejskiej”. Tę rolę należy rozumieć nie tylko jako przekazywanie naszej wiedzy i doświadczenia władzom Unii, nie tylko jako rolę animatora działań politycznych skierowanych do państw, których rozszerzenie na razie nie obejmie, ale także na wspólne przygotowywanie takiego zespołu środków, aby stopniowo niwelować różnice ekonomiczne i przekazywać na wschód wiedzę i doświadczenia nabyte przez Polskę w okresie przedakcesyjnym.
Ważnym elementem realizacji wspólnej polityki europejskiej będzie sprawność działania organów władzy Unii. Rozszerzenie Unii jest nie tylko okazją do zmian, ale zmiany te właściwie wymusza. Przyjęte w Nicei zasady sprawiają, że głos Polski we wszystkich sprawach związanych z działaniem i wewnętrzną organizacją Unii, będzie głosem znaczącym. Wydaje się, ze powinniśmy tu optować za pozostawieniem głównej roli decyzyjnej dla Rady Europejskiej, zredukować nadmiernie dziś zbiurokratyzowane formy działania Komisji Europejskiej, a w przypadku Parlamentu Europejskiego – umacniać dotychczas pełnioną przez niego rolę instancji kontrolującej działania Komisji, nie dopuszczając jednak, by Parlament Europejski próbował zastępować parlamenty narodowe.
„Polska jest potrzebna Europie. Europa potrzebuje Polski”. Dziś te stwierdzenia stały się dla każdego oczywiste. Pozostaje tylko pytanie: „Czy wyzwaniu temu potrafi sprostać nasza klasa polityczna?”.