Najnowsze
Komentarze
- Wystawy Romana Mirowskiego | Roman Mirowski - KOŚCIOŁY Z SOBOTAMI
- Pan Samochodzik i Szatański Plan – Jerzy Seipp – ZNienacka - PIOTRKÓW TRYBUNALSKI Kościół farny
- 163 ITALIA 25 FLORENCJA 1 Kaplica Pazzi „En trois quart” | Roman Mirowski - FLORENCJA
- WŁOCHY | Roman Mirowski - FLORENCJA
- Все, чого ви ще не знали про Божу Матір Ченстоховську | CREDO - CZĘSTOCHOWA Jasna Góra – Pomnik Prymasa Wyszyńskiego
NIE BÓJCIE SIĘ SZUKAĆ BOGA
(Artykuł opublikowany w dniu 14-10-1995, w Londynie w „Tygodniu Polskim”)
Każda podróż-pielgrzymka Ojca Świętego jest wydarzeniem o wyjątkowym znaczeniu. Ranga takiej wizyty rośnie tym bardziej, im większą rolę w świecie odgrywa kraj goszczący Głowę Kościoła Katolickiego. Dlatego też papieska podróż do Stanów Zjednoczonych stała się wydarzeniem o największej wadze. Przemawia za tym zarówno liczebność katolików w tym kraju jak i rola USA w świecie. Rola jedynego mocarstwa po rozpadnięciu się sowieckiego imperium, do czego zresztą Jan Paweł II przyczynił się w niemałym stopniu.
Autorytet moralny Papieża, którego nie próbują zaprzeczyć nawet najbardziej zagorzali przeciwnicy sprawia, że wypowiadane przez niego słowa niosą w sobie moc o wiele większą, niż słowa jakichkolwiek innych współcześnie żyjących osobistości. Dodatkowym elementem podkreślającym znaczenie tej właśnie podróży i nadającym jej także polityczny charakter, było wystąpienie Jana Pawła II na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ.
Organizacja Narodów Zjednoczonych obchodzi w tym roku 50-lecie swojego istnienia. Jak przy każdym jubileuszu, nie wypada więc mówić tu o jej słabościach, czy braku skuteczności. Taki był też i ton papieskiego wystąpienia. Jan Paweł II zwrócił w nim uwagę, że pomimo różnic w metodach oraz sposobach działania ONZ i Kościoła, generalnie ich cele są do siebie bardzo podobne. Istnieją bowiem „…szerokie strefy współpracy powodowane wspólną troską o ludzką rodzinę…”. Zdaniem Papieża, uwzględnić należy także wyzwania, jakie niesie nam zbliżające się trzecie tysiąclecie. Gwałtowne przyspieszenie wolnościowych dążeń narodów, czego staliśmy się świadkami, powoduje również powstawanie szeregu zagrożeń. Rzecz w tym, by prawa do wolności zagwarantować wszystkim, są one bowiem niezbywalne, a wynikając z istoty natury ludzkiej, stanowią jednocześnie odbicie uniwersalnych zasad moralnych. Jednakże oderwany od własnych, rodzimych korzeni kosmopolityzm i nie przykładanie właściwej miary do języka i kultury poszczególnych narodów, może przynieść w efekcie zubożenie ogólnoludzkiego dorobku. Jako przykład Ojciec Święty wymienił tu Polskę, gdzie właśnie język i i kultura, w ekstremalnie trudnych warunkach, pozwoliły narodowi przetrwać i odrodzić się. Pozwoliły odzyskać polityczną i ekonomiczną niezależność.
Rolą ONZ, podkreślił Papież, powinno być także rozszerzanie swojego zakresu działania tak, aby organizacja ta stała się również i moralnym centrum świata Aby wszystkie skupione w niej narody mogły czuć się członkami jednej wielkiej, wspólnej rodziny.
Aby zapewnić rozkwit ludzkiego ducha – dodał na zakończenie – konieczne jest przezwyciężenie strachu, a w jego miejsce,odnalezienia na nowo ducha nadziei i zaufania. Tego oczekują od nas przyszłe pokolenia, a my pamiętając o dwutysięcznej rocznicy narodzin Chrystusa „…możemy i musimy to zrobić…”.
Przechodząc do religijnych /choć także mocno powiązanych z politycznymi/ aspektów pielgrzymki Ojca Świętego, nie sposób nie wspomnieć tu o specyfice Kościoła katolickiego w USA. Katolicy w Stanach Zjednoczonych stanowią najliczniejszą grupę wyznaniową – jest ich około 60 milionów. Trzy czwarte z nich to biali, 19 % Latynosi i tylko 7 % czarnych i Azjatów. Największe skupiska katolików znajdują się w Nowym Jorku (43 %), w Chicago (38 %), Filadelfii (37 %) i Los Angeles (31 %). Niestety nie odgrywają oni w życiu swojego kraju tak istotnej roli, na jaką wskazywać by mogła ich liczebność. Konflikty pomiędzy hierarchią a oddolnymi ruchami reformatorskim z satysfakcją zauważane są i nagłośniane przez media. Często też głos Kościoła wypowiadany w ważnych sprawach, bywa pomijany. Prezydent Bush nie reagował na apele dotyczące polityki USA wobec Ameryki Południowej, zaś prezydent Clinton nie raczył nawet odpowiedzieć na list Konferencji Biskupów w sprawie ochrony rodziny.
Pomijane też są osiągnięcia Kościoła w takich dziedzinach, jak pomoc rodzinom, wspieranie szkolnictwa czy akcje charytatywne. A przecież Kościół katolicki w USA posiada najwięcej domów opieki dla samotnych matek i niechcianych dzieci. Organizuje też akcje pomocy ofiarom kataklizmów, rozdziela stypendia wśród ubogiej młodzieży kształcącej się w szkołach wyznaniowych. Służy też zawsze i wszędzie wsparciem duchowym, na przykład poprzez zakładanie nowych parafii w murzyńskich czy latynoskich slumsach.
Można żywić nadzieję, że papieska wizyta i związane z nią zapotrzebowanie na informacje o wewnętrznej sytuacji amerykańskiego Kościoła, spowodują zmianę klimatu panującego w mediach, choć trochę zbliżając go do obiektywizmu.
Tłumów wiernych pragnących uczestniczyć w mszach celebrowanych przez Głowę Kościoła, nie pomieściłby największe nawet świątynie. Dlatego też koniecznym stało się organizowanie ich na wolnym powietrzu.
W nowojorskim Central Parku,przeobrażonym w katedrę pod gołym niebem, blisko 200 tysięcy wiernych wsłuchiwało się w nauczanie Ojca Świętego. „…Nie bójcie się poszukiwać Boga, wtedy na pewno będziecie wolnym krajem i ojczyzną dzielnych ludzi…”. W swej homilii, Papież głosił tez pełne współczucia słowa pod adresem chorych na AIDS, biednych i bezdomnych. Kolejny raz powtórzył swój sprzeciw wobec przerywania ciąży, propagowania pomocy w samobójstwach czy eutanazji. Wzywał do obrony małżeństwa i życia rodzinnego.
W niedzielę, 8 października, Jan Paweł II odprawił mszę w Baltimore. Na baseballowym stadionie uczestniczyło w niej 50 tysięcy wiernych, w tym także wielu Polaków. Tutaj w swej homilii Papież powiedział m.in: „…Wol-ność, to nie znaczy że można robić to, co nam się podoba. Wolność, to znaczy mieć prawo robić to, co powinniśmy robić…Jest ważne, by prawdy moralne w Ameryce przekazywane były z pokolenia na pokolenie …” Ojciec Święty potępił też uleganie materialistycznie pojmowanemu stosunkowi do świata; takie podejście sprowadzić bowiem może wielką ideę wolności do szkodliwej i niepożądanej samowoli.
Po mszy Papież przejechał ulicami Baltimore, entuzjastycznie pozdrawiany przez mieszkańców miasta. Na lotnisku pożegnał go wiceprezydent Al Gore.
Komentujący wizytę amerykańscy obserwatorzy zauważyli pewne zmiany akcentów wyrażanych w papieskich homiliach podczas obecnej wizyty. Oprócz dominujących /jak i w poprzednich pielgrzymkach/ wypowiedzi odnośnie aborcji i antykoncepcji, pojawiły się także apele, by nie zapominać o biednych, bezdomnych i potrzebujących. Były też ostre i krytyczne słowa wobec narastających w tym „kraju emigrantów” antyemigranckich tendencji.
„Wall Street Journal” analizował paradoksalność zjawiska ogromnego szacunku i admiracji żywionych w USA w stosunku do Papieża, w połączeniu z krytycznym stosunkiem do głoszonych przez niego idei. Zdaniem komentatorów tego konserwatywnego dziennika, ma to związek z występującymi tu przejawami religijnego odrodzenia oraz ze wzrostem politycznych wpływów konserwatyzmu. Być może jest to też spowodowane pragnieniem odejścia Amerykanów od zbytniego liberalizmu kulturowego, stanowiącego podłoże moralnego kryzysu istniejącego od lat w amerykańskim społeczeństwie.
Tegoroczna wizyta papieska będzie z pewnością wielce korzystnym bodźcem dla tych nowych tendencji.