Najnowsze
Komentarze
- Wystawy Romana Mirowskiego | Roman Mirowski - KOŚCIOŁY Z SOBOTAMI
- Pan Samochodzik i Szatański Plan – Jerzy Seipp – ZNienacka - PIOTRKÓW TRYBUNALSKI Kościół farny
- 163 ITALIA 25 FLORENCJA 1 Kaplica Pazzi „En trois quart” | Roman Mirowski - FLORENCJA
- WŁOCHY | Roman Mirowski - FLORENCJA
- Все, чого ви ще не знали про Божу Матір Ченстоховську | CREDO - CZĘSTOCHOWA Jasna Góra – Pomnik Prymasa Wyszyńskiego
47. NA KRESACH – LACHOWCE Zamek
Autor: Roman Mirowski
Lachowce w cyklu „Na Kresach”, pojawiają się z inspiracji Pani Heleny Poreckiej z Londynu. Pani Porecka, która stamtąd właśnie pochodzi, przysłała do Redakcji list z prośbą o podjęcie tego tematu – z prośbą, której oczywiście ani ja, ani Redakcja „Tygodnia Polskiego” nie potrafilibyśmy odmówić.
Lachowce leżą nad Horyniem w odległości 30 kilometrów na południe od Ostroga. Do Krzemieńca jest stąd około 50 kilometrów a do Zasławia 30. Najstarszymi, znanymi właścicielami Lachowców był stary wołyński ród Denisków-Mokosiejewiczów. Potem stanowiły własność królewską, a dzięki nadaniu królowej Bony dostały się Tyszkiewiczom. Tyszkiewiczowie przekazali je Kalenikom, swoim krewnym. O dalszych losach tej majętności pisze Roman Aftanazy: „Anna Kaleniczanka, poślubiwszy Juśka czyli Józefa Sieniutę, właściciela Tychomla, wniosła Lachowce w 1518 r. w dom swego męża. Krzysztof Aleksander Sieniuta, żonaty z Teresą Konstancją Opalińską, nie mając własnego potomstwa, ominął w prawach do sukcesji innych przedstawicieli rodziny o tym samym nazwisku, darowując w 1675 r. swe wielkopolskie i wołyńskie posiadłości łącznie z Lachowcami potomkom swej ciotki Katarzyny Sieniucianki, żony Władysława Leszczyńskiego. Wywołało to spory rodzinne, które zakończyły się w 1681 r. sprzedażą klucza lachowickiego, składającego się wówczas z 45 folwarków, Stanisławowi Janowi Jabłonowskiemu (1634-1702) i jego żonie Mariannie z Kazanowskich”.
Hetman Jabłonowski niczym szczególnym się w Lachowcach nie zaznaczył, podobnie jak jego syn. Zupełnie inaczej rzecz się miała z wnukiem hetmana, księciem Józefem Aleksandrem Jabłonowskim, wojewodą nowogródzkim, żyjącym w latach 1711-77. Był on w ogóle postacią niezwykłą. Był wielkim uczonym (choć dyletantem i oryginałem), założycielem Towarzystwa Naukowego Societas Jablonoviana w Lipsku. Był też „wielkim budowniczym” – wybudował kilka rezydencji i kościołów, a w Lachowcach wystawił zamek.
Zamek niestety nie zachował się. Co gorsze, informacje które się o nim zachowały się, są bardzo fragmentaryczne i na ich podstawie niezwykle trudno pokusić się o próbę zrekonstruowania wyglądu budowli. Choć Jabłonowski po wybudowaniu rezydencji opublikował jej łaciński opis, żaden z egzemplarzy nie przetrwał. Można się więc opierać tylko na zapisach w pamiętnikach osób, które zamek odwiedzały, ale niestety wśród nich nie trafił się nikt, kto potrafiłby zamek opisać rzetelnie i fachowo. Szkoda, że nie uczynił tego człowiek, który tym wymaganiom potrafiłby sprostać – król Stanisław August Poniatowski – który gościł w Lachowcach w dniu 14 marca 1787 roku, w drodze do Kaniowa. Jeśli chodzi o materiały ikonograficzne – istnieje rysunek Napoleona Ordy wykonany w czasach (2. połowa XIX wieku), gdy mury zamkowe były już mocno zrujnowane, a wewnątrz ich obwodu nowy właściciel, Rosjanin, zlokalizował gorzelnię i mieszkania dla pracowników.
Pisząc o zamku Jabłonowskiego, należałoby zacząć od pytania: dlaczego właśnie zamek? W tym okresie (rok 1749) już dawno zaniechano budowy zamków, wzorowanych na średniowieczu, bowiem techniki fortyfikacyjne poszły daleko do przodu. Otoczony murami zamek, z bastejami na narożnikach, które przeznaczone były do ustawiania armat, był wyraźnym anachronizmem. Chyba, że książę byłby prekursorem architektury eklektycznej – w następnym stuleciu niesłychanie modne było wznoszenie romantycznych, „gotyckich” zamczysk; w takim przypadku, jako początkujący tę modę, powinien trafić do wszystkich podręczników historii sztuki. Myślę jednak, ze prawda tkwi gdzieś po środku. Książę musiał być miłośnikiem starożytności, zaś obronny charakter rezydencja miała mieć nie na przypadek poważnych działań wojennych, ale raczej by móc dać odpór mniejszym niż armia grupom zbrojnym, a „niepokoje” na Kresach wcale nie należały do rzadkości.
Zamek wybudowano na sztucznie usypanej wyspie, na stawie utworzonym przez rzekę Horyń. Błotniste podłoże i nasypowy teren stały się bezpośrednimi przyczynami „rozpadania” się budowli. Zamek miał plan równoległoboku z czterema dwupiętrowymi bastejami na narożnikach. Całość otaczały mury ze strzelnicami dla ręcznej broni palnej. Na sztucznie usypaną wyspę prowadziła grobla, na wprost której znajdowała się brama z żelaznymi wrotami. Wśród zamkowych wnętrz wyróżniała się „sala tronowa” w której mogło się podobno zmieścić 400 osób. Tu książę przystrojony w gronostajowy płaszcz przyjmował, a właściwie raczej udzielał audiencji: okolicznej szlachcie, dzierżawcom i innej klienteli. Zamkowe komnaty stanowiły też wspaniałą galerię malarstwa, w szczególności portretowego. Słynna była tutejsza biblioteka, ale także inne zbiory, w tym kamieni szlachetnych. Stanisław August w podzięce za gościnę, do tej właśnie kolekcji dołożył swój brylantowy sygnet.
Syn księcia Józefa Aleksandra, urodzony ze związku z Franciszką Woroniecką, książę August Dobrogost Jabłonowski jedynak rychło wyniósł się z Lachowców. Zmarł zresztą młodo w roku 1792, przeżywszy zaledwie 23 lata. Lachowce przypadły więc córce księcia Józefa i jego pierwszej małżonki, Karoliny Radziwiłłówny, Teofili Strzeżysławie. Teofila poślubiła księcia Józefa Sapiehę i w ten sposób Lachowce dostały się w ręce Sapiehów. Siostra Teof-li, Anna Dobrogniewa, otrzymała w spadku inne dobra.
Teofila i Józef Sapiehowie nie mieszkali jednak w Lachowcach. Woleli mieszkać w Teofilpolu, oddalonym stąd o 15 kilometrów. Tutaj przenieśli też meble i część zbiorów z lachowickiego zamku (pozostałą część zbiorów też z zamku zabrano, ale umieszczono w innych miejscach). Wynika z tego wniosek, że stan techniczny zamku był już wówczas mocno niezadowalający. Józef Sapieha, krajczy litewski, zmarł w roku 1792. Następni właściciele zamku – Aleksander Sapieha (1773-1812) i jego małżonka Anna z Zamoyskich, także tu nie mieszkali. Ostatnim z Sapiehów, którzy władali Lachowcami, był syn księcia Aleksandra, książę Leon (1802-78). Leon Sapieha, za udział w powstaniu styczniowym, ukarany został przez cara konfiskatą wszelkich dóbr. Przeszły one na własność skarbu państwa, albo w prywatne – ale zawsze rosyjskie – ręce. Księżnej Annie przyznano tylko dożywocie. A zamek – nie zamieszkały i nie użytkowany, coraz bardziej popadał w ruinę. Jego egzystencji nie uratował nawet „gorzelniany” epizod.
Wyrugowanie z Lachowców rodziny Sapiehów fatalnie skończyło się także dla tutejszego kościoła – w 2. połowie XIX stulecia przekształcono go w prawosławną cerkiew. Kościół – dwuwieżowy, barokowy – ufundował Krzysztof Sieniuta, powracając na łożu śmierci do wiary katolickiej. Dzieła dokończyła około roku 1660 Anna z Sieniutów Piotrowa Opalińska. W kościelnych kryptach spoczywali Sieniutowie, Leszczyńscy, Jabłonowscy i Sapiehowie. Ich herby dekorowały ściany naw kościoła, podobnie ich portrety. W rosyjskiej, prawosławnej cerkwi okazały się one całkowicie niepotrzebne…