Najnowsze
Komentarze
- Wystawy Romana Mirowskiego | Roman Mirowski - KOŚCIOŁY Z SOBOTAMI
- Pan Samochodzik i Szatański Plan – Jerzy Seipp – ZNienacka - PIOTRKÓW TRYBUNALSKI Kościół farny
- 163 ITALIA 25 FLORENCJA 1 Kaplica Pazzi „En trois quart” | Roman Mirowski - FLORENCJA
- WŁOCHY | Roman Mirowski - FLORENCJA
- Все, чого ви ще не знали про Божу Матір Ченстоховську | CREDO - CZĘSTOCHOWA Jasna Góra – Pomnik Prymasa Wyszyńskiego
Kategorie
- Brak kategorii
41. NA KRESACH – ROŚ Dwór
Autor: Roman Mirowski
W drugiej połowie XVII stulecia „panowali” już w Rosi Hlebowiczowie. Rozpoczął się wtedy etap częstych zmian właścicieli, wśród których odnaleźć można całą plejadę znakomitych rodów Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Wraz z ręką Marcybelli Hlebowiczówny otrzymuje Roś Marcjan Ogiński, ale w 1681 po śmierci małżonka, pani Marcjanowa zapisuje dobra swojej siostrze-nicy, Krystynie Sapieżance, a ta wnosi tę majętność w posagu, wychodząc za Stefana Mikołaja Branickiego. Córka urodzona z powstałego wówczas związku, Krystyna Branicka, poślubiając Józefa Franciszka Sapiehę, przywraca Roś „domowi sapieżyńskiemu” aż do roku 1752, kiedy to Teresa Sapieżanka, wychodząc za Joachima Potockiego, starostę trembowelskiego, wniosła dobra roskie w „dom” Potockich. Córka Teresy i Joachima, Krystyna Potocka, wy-dana została też za Potockiego – był nim starosta szczyrzecki Piotr Franciszek – tak więc tym razem nazwisko właściciela nie uległo zmianie. Ale wzrosła chyba ranga Rosi, skoro Piotr Franciszek Potocki tytułował się „panem na Tykocinie, Boćkach i Rosi”.
Potoccy władali Rosią do roku 1910, do śmierci Stefana hrabiego Potockie-go, z krótką przerwą, gdy władała nią wdowa po Feliksie Potockim, urodzona jako Zofia Aleksandra Pacówna, primo voto Feliksowa Potocka zaś secundo voto Ksawerowa Niesiołowska. Ostatnim właścicielem majątku, który stał się ordynacją, był do roku 1939 Adam hrabia Branicki, syn Ksawerego i Anny z Potockich, a chrześniak i zarazem spadkobierca bezpotomnie zmarłego hrabiego Stefana.
Początki dworu w Rosi wiązać należy z wiekiem XVII i z Chodkiewiczami, ale właściwie bardzo niewiele wiadomo jak wówczas dwór ten wyglądał. Z pewnością był znacznie skromniejszy od obiektów późniejszych. Wiemy też, ze posiadał murowane, sklepione piwnice, na których wzniesiono modrzewiowe ściany i dach. Nie wiadomo jak długo przetrwał dwór Chodkiewiczów – czy do 1.ćwierci wieku XVII, czy może istniała jeszcze jakaś „faza pośrednia”, czyli obiekt nowszy od Chodkiewiczowskiego a starszy od zapisanego w lustracji z roku 1727 jako „niedawno zbudowany pałac”.
Dziś nazwanie dworu „pałacem” wydaje się być mocno przesadzone, ale w inwentarzu z roku 1765 obiekt ten zapisany został jako „zamek”! Wydaje się, że pisząc w roku 1727 o pałacu, autor tego sformułowania, znając z całą pewnością budowlę poprzednią, chciał oddać istotną różnicę wielkości za-chodzącą pomiędzy starym i nowym dworem. Trzeci z zachowanych inwentarzy, spisany w roku 1779, zawiera opis dworu zachowanego do roku 1939, chociaż poddawanego podczas tych stu sześćdziesięciu lat licznym przeróbkom, w tym także mającym istotny wpływ na jego wygląd. W inwentarzu z ostatniej ćwierci XVIII stulecia czytamy, że dwór miał na parterze dziesięć obszernych pokoi /w niektórych były kominki i malowidła ścienne/, że stały już obie oficyny, a w ogrodzie nazywanym „włoskim” rosło 300 grusz, 100 jabłoni i 20 śliw.
Doskonałym źródłem wiedzy o wyglądzie roskiego dworu jest rysunek Napoleona Ordy z roku 1877 a także fotografie z lat 20. XX stulecia. Widać na nich, że dwór był parterowy z piętrową, trójosiową częścią środkową. Ponieważ elewacja miała osi dwanaście, półkolisty, przybudowany do niej portyk, nie znajdował się dokładnie w osi symetrii elewacji. Portyk ten, nieco zbyt monumentalny w stosunku do dość prostej elewacji, dobudowano w pierwszych latach XIX stulecia, wzorując się chyba na pałacu w Natolinie. Wspierały go cztery kolumny wolnostojące i dwie przystawione do ściany. Na kolumnach spoczywało belkowanie niosące spłaszczoną półkopułę i dach o kształtach połówki stożka.
Późnoklasycystyczna przebudowa z początków lat wieku XIX, dokonana przez Feliksa Potockiego, a w szczególności dobudowa portyku, dodały frontowej elewacji dworu nieco pałacowego „ducha”. O to najpewniej Potockiemu zresztą chodziło. Ale jakby przy okazji uczyniono z dość prostego dworu obiekt pełen uroku i malowniczości, przy których pewna „pompatyczność” tego rozwiązania wydaje się być usprawiedliwiona. Na rysunku Ordy dwór miał ściany zewnętrzne nie pokryte tynkiem; na fotografiach robionych pięćdziesiąt lat później nic już nie zakłócało pałacowego charakteru obiektu. Od strony ogrodu pojawiła się loggia z czterema toskańskimi kolumnami, jeszcze mocniej podkreślająca asymetrię tej elewacji.
Najmniej zmieniły się wnętrza dworu. Był to efekt celowych działań /czy może raczej – zaniechań?/ właścicieli, aby podtrzymywać charakterystyczny, „sarmacki” klimat wnętrz i panowanie w nich polskiego, patriotycznego du-cha.
Układ wnętrz był dwutraktowy. Od frontu wchodziło się do obszernej sieni zawierającej schody prowadzące na piętro, gdzie było kilka niewielkich pokoi. Na wprost sieni znajdowała się sala jadalna, obszerna, wysunięta do ogrodu w formie ryzalitu. Sala ta, nazywana też kolumnową, nakryta była sufitem wspartym na dwóch potężnych belkach, podpieranych przez pary jońskich kolumn. Być może w czasach króla Jana III /o ile sala istniała już wtedy/ tu może odbywały się zjazdy szlachty, gdzie „panowie bracia” łączyli ucztowanie z politycznymi dysputami. Kazimierz Waliszewski, w opublikowanych w roku 1880 wspomnieniach z trwającego aż miesiąc pobytu w Rosi, opisał wiszące we dworze płótna. W jadalni wisiały portrety królowej Marii Leszczyńskiej i Ludwika XV, namalowane przez Karola van Loo, Króla Augusta II oraz het-mana Klemensa Branickiego i jego małżonki pędzla chyba Baciarellego. Pisze także o portrecie tegoż samego hetmana namalowanym przez Hiacynta Ri-gaud, czterech głowach rycerzy namalowanych przez Tintoretta oraz o por-trecie Stefana Czarnieckiego. Z ciekawostek dotyczących zbiorów warto wspomnieć o portrecie Jeffersona wykonanym przez Tadeusza Kościuszkę i sztychowanym przez generała Mariana Sokolnickiego
Dwór w Rosi ocalał po pierwszej wojnie światowej, ale nie przetrwał już wojny następnej. Pozostały z niego tylko resztki parku i jedna z oficyn.