Najnowsze
Komentarze
- Wystawy Romana Mirowskiego | Roman Mirowski - KOŚCIOŁY Z SOBOTAMI
- Pan Samochodzik i Szatański Plan – Jerzy Seipp – ZNienacka - PIOTRKÓW TRYBUNALSKI Kościół farny
- 163 ITALIA 25 FLORENCJA 1 Kaplica Pazzi „En trois quart” | Roman Mirowski - FLORENCJA
- WŁOCHY | Roman Mirowski - FLORENCJA
- Все, чого ви ще не знали про Божу Матір Ченстоховську | CREDO - CZĘSTOCHOWA Jasna Góra – Pomnik Prymasa Wyszyńskiego
25. NA KRESACH – BIŻEREWICZE
Autor: Roman Mirowski
Biżerewicze, leżące niespełna dwadzieścia kilometrów na zachód od Pińska, należały od niepamiętnych czasów do rodziny Ordów herbu Ostoja, a ściślej do Ordów „czarnych”. Przypuszcza się iż wywodzili się oni, podobnie zresztą jak i „biali” Ordowie, od wymienianych przez piętnastowieczne ruskie kroniki Waśki i Tyszki Ordów, którzy pochodzili prawdopodobnie z Tatarów. Poświadczone dokumentem z roku 1525 nadanie Biżerewicz przez królową Bonę Semenowi Juchnowiczowi, stanowiło zapewne jedynie potwierdzenie status quo, czyli znacznie wcześniejszego posiadania tej majętności. Mówiąc o korzeniach tego rodu, warto tutaj wspomnieć, że słynny rysownik, Napoleon Orda z Worocewicz, wywodził się z gałęzi „białej”.
Ordowie należeli do szlachty zamożnej i bardzo mocno rozrodzonej w województwie brzesko – litewskim. Skoligaceni z innymi wielce dla Kraju zasłużonymi rodzinami, jak: Czetwertyńscy, Giedroyciowie, Orzeszkowie, Puzyno-wie czy Skirmunttowie, słynęli z patriotycznej postawy. Choć za udział w po-wstaniach często konfiskowano im dobra, udawało im się jakoś utrzymać wysoki status majątkowy. Ósmy z kolei dziedzic Biżerewicz, Witold Orda /1828 – 1895/, syn Wiktora i Marcjanny de domo Lach – Szyrma, posiadał także kilka innych majątków /w tym Nowoszyce/ a oprócz włości otrzymał od ojca ogromną sumę pół miliona rubli, z której zakupił majątek Chojno o powierzchni 12 tysięcy hektarów, całą resztę przeznaczając na wsparcie po-wstania styczniowego. Po upadku powstania więziono go w Grodnie, a od kary śmierci uratował go folwark Moszczunka, oddany pazernym /w tym przypadku można powiedzieć – na szczęście !/ carskim czynownikom w charakterze łapówki.
Dziewiątym dziedzicem w Biżerewiczach został Stanisław /1867 – 1916/, syn Witolda i jego drugiej żony, Wandy Kieniewiczówny z Dereszewicz. Ostatnim panem na tych włościach był urodzony w roku 1907 Janusz Orda, syn Stanisława i Katarzyny, z domu baronówny von Stahl.
Gdyby nie zamiłowanie do tańca, prawdopodobnie stary dwór biżerewicki byłby ocalał. Miał on liczne i obszerne pokoje a jego stan techniczny był całkiem zadowalający. Kroniki milczą kto tak udatnie pokierował przeróbkami i rozbudową starego dworu, do tego stopnia naruszając jego konstrukcję, że jedynym ratunkiem okazała się być rozbiórka. Nowy dwór budować rozpoczął Karol Orda, gdyż to on początkowo miał osiąść w Biżerewiczach, ale dokończył prace budowlane Stanisław, pierwotnie dziedzic Nowoszyc.
Nie wiadomo czy chciano zaoszczędzić na architektach, czy też zadecydowały względy sentymentalne, w każdym razie nowy dwór stanowił niemal dokładną kopię dworu Kieniewiczów z Dereszewicz. Wzniesiono go z drewna. Był podpiwniczony i parterowy /za wyjątkiem trójosiowej części środkowej, która była piętrowa/ a mocno wydłużony korpus liczył 13 osi okiennych. Front dworu akcentowany był kolumnowym portykiem o dość potężnych kolumnach dźwigającym trójkątny szczyt. Pod portyk wjeżdżało się z obu boków półkolistymi podjazdami, a od przodu prowadziły doń schody. Od ogrodu akcentacja osi głównej była nieco inna – stanowił ją wprawdzie także wy-soki na dwie kondygnacje portyk, ale jego kolumny zamiast w linii prostej ustawiono w półkole. Przykrywał go dach o planie wielokąta, ułożony prawie bezpośrednio na kolumnach i przez to czyniący wrażenie elementu optycznie „ciężkiego”. Skrajne osie dworu zaakcentowano imitującymi alkierze pseudo-ryzalitami o trójdzielnych oknach, nakrytymi wyodrębnionymi dwuspadowy-mi dachami. Przy elewacjach bocznych dostawiono ganki wsparte na drewnianych, kwadratowych słupkach.
Kiedy dwór ukończono, jego front uległ „odwróceniu”: elewacja ogrodowa stała się elewacją frontową, a frontowa ogrodową. Dwór „oszalowany” został deskami pomalowanymi na kolor popielaty, kontrastujący z bielą kolumn i stolarki okiennej oraz drzwiowej. Detal architektoniczny był dość ubogi i ograniczał się właściwie /poza detalami portyków i ich kolumn/ do obramień okien i drzwi.
Przez portyk wchodziło się do obszernego hallu, z którego poprzez ukryte we wnęce schody dostać się było można do umieszczonych na piętrze biblio-teki i pokoju gościnnego. Na wprost wejścia znajdowała się jadalnia z wyj-ściem na ogrodowy taras. Na prawo – drzwi prowadziły do korytarzyka biegnącego środkiem budynku i zapewniającego dostęp do usytuowanych przy nim pokoi mieszkalnych. Na lewo od hallu znajdowała się „praprzyczyna” całej inwestycji: sala balowa zajmująca całą szerokość dworu. Za salą balową, w narożnikach dworu były dwa saloniki, w tym salonik „zielony”, stanowiący gabinetem pana domu.
Prace budowlane zakończono w roku 1904, planując ich kontynuację we-dług planów architekta Tadeusza Rostworowskiego, przewidujących dobudowę symetrycznych skrzydeł połączonych z korpusem za pomocą prze-szklonych galerii. Planowano także budowę kaplicy na cmentarzu, który znajdował się pomiędzy dworem a folwarkiem. Plany te udaremnił wybuch I wojny światowej.
Otaczający dwór park był adaptacją starszego założenia, zmodyfikowanego w taki sposób, aby z każdego okna uzyskać rozległy widok. Przed dworem urządzono gazon, spinając go jedną osią z portykiem i prowadzącą do rezydencji bramą. Biżerewicka brama opracowana została niezwykle starannie. Jest trójosiowa, a tworzą ją dwie pary masywnych, boniowanych filarów. Osie skrajne zajmują przesklepione łukowo furtki, zaś oś środkową wypełnia dwuskrzydłowa brama. Brama i furtki wykonane są z kutego żelaza, zaś środek bramy ozdobiony był Ostoją, herbem rodziny Ordów, przedstawiającym dwa odwrócone od siebie półksiężyce między którymi na czerwonym polu znajdowały się dwie gwiazdy. Całość wieńczyła korona szlachecka i trzy strusie pióra.
Warto na koniec wspomnieć słów kilka o otaczającym dwór krajobrazie, stanowiącym dobitny dowód, że sformułowanie „Polesia czar” nie jest absolutnie przesadzone, choć być może nie każdemu taki typ krajobrazu odpowiada. Tworzyły go niemal bezkresne równiny z piaszczystymi wydmami po-przedzielanymi wodnymi rozlewiskami, pełnymi oczeretów i wodnych lilii. Wśród nich, jak oaza na pustyni, stał dwór otoczony gęsto zadrzewionym parkiem. Gdy u Ordów wydawano bal daleko musiały nieść się dźwięki muzyki. Powszednim poleskim wieczorom przygrywały świerszcze i kumkające żaby. A gdy noc zapadała, cisza następowała tak wielka, że aż dzwoniła w uszach…