Najnowsze
Komentarze
- Wystawy Romana Mirowskiego | Roman Mirowski - KOŚCIOŁY Z SOBOTAMI
- Pan Samochodzik i Szatański Plan – Jerzy Seipp – ZNienacka - PIOTRKÓW TRYBUNALSKI Kościół farny
- 163 ITALIA 25 FLORENCJA 1 Kaplica Pazzi „En trois quart” | Roman Mirowski - FLORENCJA
- WŁOCHY | Roman Mirowski - FLORENCJA
- Все, чого ви ще не знали про Божу Матір Ченстоховську | CREDO - CZĘSTOCHOWA Jasna Góra – Pomnik Prymasa Wyszyńskiego
12. NA KRESACH – BRZEŻANY Zamek
Autor: Roman Mirowski
Zamek w Brzeżanach budować zaczął Mikołaj Sieniawski w roku 1554. Miejsce, które pod budowę wybrał oblewały dwa ramiona rzeki Złotej Lipy a potem uzupełniono je specjalnie wykopanymi kanałami. Bliskość rzeki podnosiła walory obronne, ale stanowiła też ogromne utrudnienie w budowie. Konstrukcja posadowienia zamku przypomina nieco Wenecję – najpierw wbito w podmokły grunt ogromną ilość dębowych pali a dopiero potem wzniesiono z ciosu grube mury piwnic o sklepieniach wspartych na kamiennych filarach.
Zamek posiada plan niezbyt regularnego pięcioboku. Już dwa lata po jego zbudowaniu przerobiono mu system obronny, kształtując go na modłę włoską. Polegał to na podniesieniu obronności poprzez wykonanie bastei /odpowiednika średniowiecznych baszt, ale znacznie potężniejszych i przy-stosowanych do umieszczania w nich dział/. W Brzeżanach dostawiono trzy basteje – dwie na narożnikach i jedną na środku kurtyny południowo – wschodniej. System ten będący wynalazkiem włoskiego quattrocenta, przeszczepiony został przez komasków /muratorów pochodzących z północnej Lombardii, znad jeziora Como/ na ziemie ruskie, mimo iż był już wtedy pewnym anachronizmem i wciąż spisywał się nieźle. Czambuły tatarskie i wojska kozackie „łamały sobie zęby” na brzeżańskich murach. Około roku 1672 ob-warowania te zostały dodatkowo wzmocnione wykonanymi przez Mikołaja Hieronima Sieniawskiego umocnieniami ziemnymi, tym razem typu holenderskiego.
W brzeżańskim zamku sprawa obronności postawiona została na pierwszym miejscu zaś kwestia jego zewnętrznej urody potraktowana została marginesowo. Przez to zamek nie odznacza się zbyt wyszukanymi formami archi-tektonicznymi. Detal jest raczej skromny, tak że nawet wschodnie dwupiętrowe skrzydło pełniące rolę rezydencji właścicieli zamku, elewacje miało prawie całkiem gładkie. Jedyne elementy dekoracyjne to dość skromne oprofilowania okien i wieńczący całość gzyms. Najbogaciej udekorowanym fragmentem zamku była południowo – wschodnia elewacja budynku mieszkalne-go, najstarszej części zamku. Jej ukoronowanie stanowił arkadkowy fryz wsparty na pilastrach. Poniżej znajdowały się trzy okna o renesansowych obramowaniach a jeszcze niżej portal bramy wjazdowej zwieńczony tablicą erekcyjną z roku 1554. Na tablicy znajdował się łaciński napis wyliczający wszystkie tytuły Mikołaja Sieniawskiego oraz cel dla którego zamek powstał: „IN HONOREM DEO OMNIPOTENIT ET DE DEFENSIONEM FIDELUM CHRISTIANORUM” – „Bogu na chwałę i na obronę wiernych chrześcijan”. Oprócz napisu, na tablicy znajdował się płaskorzeźbiony orzeł z rozpostarty-mi skrzydłami, pięć tarcz herbowych /fundatora i spokrewnionych z nim rodzin/ oraz rozety – a na architrawie dwie ryby, dwa raki i główki anielskie. Wydawać się może, że całą wstrzemięźliwość powstrzymującą go przed dekorowaniem zamku, zrekompensował sobie Sieniawski na tym jednym jego detalu.
Dziedziniec zamku był obszerny – w przypadku zagrożenia pomieścić mógł setki uchodźców. Był też bardziej okazały od surowych elewacji zewnętrznych. Otaczały go arkadowe krużganki, widoczne na starych rycinach; ich fragmenty, a konkretnie czworoboczne filary, zachowały się jeszcze do początków XX wieku przy najstarszej części zamku. Skrzydła zamku miały zróżnicowaną wysokość, przeważnie dwie lub trzy kondygnacje. Nakrywał je dach pierwotnie kryty gontem. Jeżeli wierzyć starym rycinom – dach wówczas był znacznie bardziej stromy niż ten, który znamy z XX-wiecznych fotografii.
O wyglądzie zamkowych komnat niewiele wiadomo. Pamiętając jednak o udziale Hansa Pfistera w dekorowaniu zamkowego kościoła, można przy-puszczać, że miał on także udział przy ozdabianiu zamkowych wnętrz. Być może dekoracyjność tablicy erekcyjnej nie była osamotniona i Sieniawscy znacznie większą wagę przykładali do wystroju wnętrz niż do zewnętrznego wyglądu zamku. Zachowała się mapa całego zamkowego założenia, sporządzona w roku 1755 przez kapitana o nazwisku de Pirch. Zawiera ona także schematyczny rzut kościoła i pomieszczeń mieszkalnych zamku. Uzupełniają ja dodatkowe objaśnienia, z których wynika, że w skrzydle północno-wschodnim mieściły się „Pokoje złote Xżnej JMci”, a obok nich Xcia JMci rezydencja /Adama Czartoryskiego/. W najstarszym skrzydle, południowo – wschodnim, pomiędzy bramą a basteją, znajdowały się „pokoje Xcia JMci Adama”. Plan opisuje także gdzie były pokoje gościnne a nawet „gradusy alias schodki na dół”. Nie oddaje jednak ani charakteru wnętrz, ani też nie opisuje ich ruchomego wyposażenia.
Pewną pomocą jest tu inwentarz z roku 1762, ale nie jest on niestety pełny – opisuje tylko pokoje „nowe”. Dowiadujemy się z niego o wielkiej sali z sufitem, na którym namalowana została bitwa pod Żurawnem /1676/, czy też sąsiedniej, zwanej „wiedeńską” dzięki plafonowi przedstawiającemu słynną bitwę króla Jana III. Z kolei, na kondygnacji górnej znajdowała się komnata z drewnianym kasetonowym sufitem, rzeźbionym i złoconym, wypełnionym główkami – coś w rodzaju wawelskiej Sali Poselskiej. Był tu także pokój prze-znaczony dla księgozbioru, map i globusów i archiwum, przechowywanego w skrzyniach. Za biblioteką znajdował się pokój „portretowy”, nazwany tak dzięki umieszczonej w nim bogatej kolekcji portretów rodzinnych – Sieniawskich, Czartoryskich, Potockich, ale także polskich królów czy nawet kozac-kiego hetmana Mazepy.
Blask brzeżańskiego zamku przygasać zaczął już około połowy wieku XVIII – Czartoryscy przebywali tu coraz rzadziej, dysponowali bowiem nowszymi i wygodniejszymi rezydencjami. Po pierwszym rozbiorze zamek zajęli Austriacy. Najpierw zrównali z ziemią bastionowe fortyfikacje a potem kazali rozebrać / na koszt właściciela zamku, oczywiście/ górne kondygnacje bastei. Zamkowe komnaty zamieniono na koszary.
Koszarową funkcję / będąc de nomine własnością Lubomirskich a potem Potockich/ pełnił zamek do końca swego istnienia. W połowie XIX stulecia w północnej części zamku urządzono browar. Jego użytkownicy rozkradli i zniszczyli co się tylko dało – wielkie obrazy o tematyce batalistycznej pocięto na kawałki by z płócien zrobić worki… Nie zawsze też po europejsku zachowywali się zakwaterowani na zamku żołnierze. Stacjonujący tu w roku 1861 bawarscy huzarzy szablami, wyłącznie dla rozrywki, poniszczyli pomniki znajdujące się w zamkowym kościele.
Zamek poddano remontowi na początku XX stulecia – był to jednak remont dość powierzchowny, tylko w niewielkim stopniu wstrzymujący procesy destrukcyjne zachodzące w zabytkowej budowli. W latach 1916 – 17 zamek znalazł się w strefie działań frontowych. Od ognia artyleryjskiego poważnie ucierpiały jego mury i dachy. Po zakończonej wojnie Jakuba Potockiego nie było już stać na odbudowanie zamku. Podarował go więc Wojsku Polskiemu, które zresztą i tak stacjonowało w ocalałych fragmentach zamku. Władze wojskowe postanowiły odbudować zamek według stanu z roku 1775 – oczywiście bez odtwarzania wnętrz. W roku 1935 opracowany został przez profesora Bagieńskiego projekt odbudowy, ale do wybuchu II wojny światowej zdołano wykonać jedynie prace zabezpieczające.
Niestety – podczas ostatniej wojny zamek stał się niemal całkowitą ruiną. Ocalały jedynie fragmenty ścian, w tym brama wjazdowa z portalem. Dziś nie ma właściwie żadnych szans na jego odbudowę. Nowe państwo ukraińskie ma na głowie zupełnie inne problemy, niż odbudowa siedziby kilku znamienitych wprawdzie, ale przecież bezdyskusyjnie polskich rodów. Władze nasze także nie podejmą decyzji, by odbudowy zamku dokonać na koszt polskich podatników.